#13 Recenzja "SKAM".

Witacie kochani.

Dziś mam dla Was recenzję norweskiego serialu "SKAM".


Dużo osób z mojego otoczenia zaczęło go oglądać,a ja jakoś sie byłam do niego szczególnie przekonana. Wydawał mi się zupełnie zwyczajny i przeciętny. Jednak taki nie był.

Serial opowiada życiu nastolatek zaczynających liceum.

Sezon I
 W pierwszym sezonie skupiamy się bardziej na Evie i Jonasie i ich związku. Poznajemy także wszystkie główne postacie. Sezon porusza problemy i przedstawia sytuacje, z którymi młodzi Norwedzy stykają się w życiu codziennym, od russetiden(,oznaczającym okres imprez i luzu tuż przed ukończeniem szkoły średniej), przez problemy emocjonalne, po poważne kwestie, takie jak akceptacja w społeczeństwie czy tolerancja. Eva i Jonas stają przed wieloma ważnymi wyborami dotyczącymi ich wspólnej przyszłości. Poruszane tu są kwestie np wzajemnego zaufania i mocy jaką niesie za sobą plotka.

Sezon II
Tu skupiamy się bardziej na związku Noory i Williama. Poznajemy przeszłość bohaterów. Dowiadujemy się też dużo o prawie panującym w Norwegii. Sezon jest naprawdę ciekawy, najbardziej mi się podobał.Także porusza się tu kwestie wzajemnego zaufania i pokazane jest w tym sezonie jak ważne jest wzajemne poznanie i akceptacja.

Sezon III
Poruszamy tu kwestie tolerancji, tego kim jesteśmy i akceptacji przez społeczeństwo, a zawłaszcza rówieśników oraz akceptacji siebie i własnych uczuć. Zmagamy sie także  z chorobą jednego z bohaterów.

Każdy z sezonów porusza problemy, które dotykają każdego z nas. Możemy być każdym z bohaterów, każdego z nas mogą dotknąć te sytuacje. Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że każdy sezon jest o tym samym lecz tak nie jest. Każdy jest ukazany w innym świetle, kontekście ale wszystkie sezony są ze sobą powiązane.






Seria ogólnie jest łatwa w odbiorze, lekka, miejscami śmieszna ale porusza naprawdę poważne tematy, które nastolatkowie często bagatelizują. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z niektórych rzeczy, a potem jak dopadają nas konsekwencje tego zaczynamy sie zastanawiać czemu to zrobiliśmy i co sobie wtedy myśleliśmy. Serial porusza kwestie rodziców. Nie każdy ma takie szczęście,że ma oboje rodziców, który się nami interesują. Oglądając ten serial nieraz musiałam się na chwilę zatrzymać i pomyśleć nad niektórym sprawami. Ten serial pokazuje także jak wiele jest różnych kultur, religii i poglądów ale mimo to każdy jest równy i zasługuje na akceptacje.
Naprawdę warto obejrzeć ten serial.

Z początku mi się troszkę dłużył choć odcinki są dosyć krótkie, (przyzwyczaiłam się do godzinnych odcinków więc sami rozumiecie), ale później fabuła się rozkręca i jest super.

Moja ocena: 8/10




Moja pierwsza recenzja serialu za mną. Mam nadzieje, że nie wypadła najgorzej. Z całego serca polecam serie SKAM. Ja ją oglądałam dwa dni ( miałam ferie i akurat byłam chora więc sami rozumiecie). Podobno ma być kolejny sezon. Bardzo się ciesze i czekam <3

Piszcie czy oglądaliście już albo czy macie taki zamiar :)


Strona na FB.


Instagram.


Lubimy Czytać


Zblogowani



Całuję.
Agaa.

#12 Recenzja "Girl Online" Zoe Sugg.

Witajcie kochani.

Dziś mam dla Was recenzję książki, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Czytałam ją z wielką przyjemnością, zajęło mi to możne 3 dni i upłakałam sie na niej jak głupia. Bez zbędnego przedłużania zapraszam na recenzje.

"Girl Online" - Zoe Sugg.

"Postanowiłam założyć bloga.
Tego bloga."



''Bo kiedy znajdziesz kogoś, kto lubi was za to, jacy jesteście naprawdę, i kogo wy lubicie za to, jaki on jest naprawdę, musicie zrobić wszystko, co w waszej mocy, żeby go nie stracić.''

Tłumaczenie: Olga Siara
Cykl: Girl Online (tom 1)
Wydawnictwo: Insignis
Tytuł oryginału:Girl Online
Data wydania: 8 kwietnia 2015
Liczba stron: 368

Opis książki:
Pod nickiem Girl Online Penny dzieli się na blogu najskrytszymi myślami o przyjaźni, chłopcach, szkolnych dramatach, swojej szalonej rodzince i atakach paniki, które skutecznie komplikują jej życie.Kiedy sprawy osobiste Penny przybierają naprawdę zły obrót, rodzice zabierają ją do Nowego Jorku. Tam Penny poznaje Noah – przystojnego gitarzystę. Zaczyna się w nim zakochiwać, co szczegółowo opisuje na swoim blogu.Ale Noah też ma pewien sekret. Sekret, który może doprowadzić do ujawnienia tożsamości Girl Online i bezpowrotnie zniszczyć największą przyjaźń Penny.



''Kiedy przy kimś płaczesz, kiedy pokazujesz mu to, co boli cię najbardziej, to znaczy, że naprawdę mu ufasz.''

Książka jest cu-do-wna. Polecam do przeczytania każdemu. Styl Zoelli jest lekki, łatwy w odbiorze, nie ma tam zawiłości ani trudnych do zrozumienia wątków. Jest po prostu lekka, a jednocześnie skrywa pewne tajemnice. Oczywiście mój mózg detektywistyczny zaczął się od początku domyślać prawdy ale miałam chwile zwątpienia i wymyślałam inne wyjawienie tajemnicy. Koniec ten nie był jakoś specjalnie zaskakujący ale wiązało się z nim dużo emocji. Zakończenie książki bardzo mną wstrząsnęło, rozwaliło mnie emocjonalnie. Był smutek, żal ale i dużo romantyzmu. Przechodząc z jednej fali uczuć i zdarzeń Zoella robi to bardzo sprawnie i nie czuć przesady w tym wszystkim.


"Ma moim blogu jestem całkowicie szczera, jestem w stu procentach sobą- a czytelnikom chyba naprawdę się to podoba, więc raczej nie mogę być taka okropna."

Główna bohaterka Penny jest normalną nastolatką (mam wrażenie, że w każdej recenzji młodzieżówki to pisze), której pasją jest fotografia.Nie rozstaje sie z aparatem. Prowadzi także bloga gdzie opisuje swoje życie, co się u niej właśnie dzieje, swoje przemyślenia oraz wszystko to co ją trapi. Pomysł ten bardzo mi się spodobał.Nie był on banalny, ani nie spotkałam się z czymś takim w innej książce. Jak każdy ma swojego najlepszego przyjaciela.
 Noah jest osobą, która raczej trzyma się troszkę z tyłu ma swoją pasje ( gra i śpiewa) jednak w jego 'sytuacji' też raczej trzymałabym się na uboczu.
Postaci są zwyczajnymi nastolatkami, którzy maja swoje szkole czy osobiste sprawy, o których nie ze wszystkimi się rozmawia. Książka ukazuje wiele aspektów młodzieńczego życia. Przyjaźń, która jest dla nas bardzo ważna zwłaszcza w czasie szkoły średniej gdzie przechodzimy do już bardziej dorosłego życia. Pokazuje także czym tak naprawdę jest pierwsza miłości jak mylne jest pierwsze wrażenie.


"Bardzo przepraszam! To był wypadek! - wołam. Mam ochotę dodać: "Bo sama jestem chodzącym wypadkiem".

Jedynym minusem było to, że początek bardzo mi sie dłużył, zanim wszytko się rozkręciło (choć nie było to tak dużo rozdziałów jak mi się wydawało) miałam wrażenie, że trwa to w nieskończoność. Jednak później bardzo szybko się czyta i nawet nie zauważyłam,że książka się skończyła.

"-Nie ma za co - odpowiadam. Nie wiem, czemu to mówię. A raczej wiem: bo jestem Międzynarodową Mistrzynią Kompromitacji, którą przeklął Bóg Żenujących Zdarzeń."

Moja ocena:9/10


Polecam książkę każdemu, jest naprawdę dobrą, lekką powieścią, na długie wieczory albo po prostu do przeczytania czegoś innego i świeżego.


Tak jak wspomniałam na stronie na Facebook'u 1 marca ma odbyć się premiera 'Girl Online Solo'. Już się nie mogę doczekać. :D

Piszcie czy czytaliście Girl Online :)

Całuski
Agaa.


Sewilla - najpiękniejsze miasto Andaluzji.

Witajcie kochani.

Dziś przygotowałam dla Was kolejny post z serii o mojej podróży do Hiszpanii. Dziś opiszę Wam troszkę Sewillę - miasto, w którym spędziłam dwa tygodnie skazana w sumie sama na siebie. Ale od początku.

Tak jak wspomniałam w poście z Malagi po mieście poruszaliśmy się sami. Nikt nas nie pilnował ani nie pomagał. Mieliśmy tylko do pomocy rozmówki hiszpańskie, mapę miasta i internet.
Do Sewilli przyjechaliśmy w sobotę wieczorem, a praktyki rozpoczynaliśmy w sumie od wtorku więc mieliśmy dwa dni na zapoznanie się z miastem. W sobotę zwiedziliśmy tylko okolicę, miejscowe sklepy spożywcze i najbliższe przystanki autobusowe. Na przeciwko naszego mieszkania mieliśmy bar więc większość osób udała się tam po kolacji. W Hiszpanii jest troszkę inaczej z jedzeniem niż u nas. Przeważnie w Polsce je się sporą kolacje, składającą sie zazwyczaj z herbaty, kilku kanapek lub np płatek z mlekiem, a tam je sie chleb tostowy (ale nie w formie tostów tylko jak zwyczajny -dla nas- chleb) albo owoce i popija po prostu sokiem albo zimnym mlekiem. Dla nas w pierwszej chwili było to dziwne ale później się przyzwyczailiśmy i nie było problemu. Ze śniadaniami było podobnie. U nich je się płatki z mlekiem albo muffinki bądź jakiś owoc. Żadnych kanapek, kiełbasek czy czegoś podobnego. Dla mnie nie był to problem bo raczej nie jem śniadania ale w pracy przeważnie nic nie jedliśmy więc tam raczej starałam się coś jeść rano. Obiad zawsze składał się z dwóch dań zupy albo czegoś zupo podobnego oraz drugiego dania i deseru. Dania mieliśmy troszkę spolszczane bo w Hiszpanii nie je się ziemniaków, czasami frytki ale całych, gotowanych ziemniaków nie. Nieraz dodawane są do zup ale także rzadko. Jedzenie było bardzo dobre, miała okazję spróbować gaspaccio i innych regionalnych potraw.




W pokoju mieszkałam z w tedy obcymi mi dziewczynami, ponieważ niestety nie dogadałam się z moją klasą i wyszło po prostu jak wyszło. Teraz tak samo jak i wtedy cieszę się bardzo z takiego obrotu spraw bo moje współlokatorki okazały się fantastyczne i utrzymujemy kontakt do dziś. Pokoje były zwyczajne takie jak u nas. Nic nadzwyczajnego. Nasz akurat wychodził na patio w kuchni więc nie miałyśmy pięknego widoku ale za to gdy wychodziłyśmy na taras wszytko się rekompensowało.



Tak jak wspominałam przez większość czasu jeździłyśmy autobusami. Każdy autobus miał swój przystanek więc nieraz było tak ze stały, np 3 przystanki obok siebie. Trochę to dziwnie brzmi ale taki maja system i powiem Wam ,że to działa, jazda jest o wiele szybsza i sprawniejsza. Oczywiście mieliśmy karty miejskie więc nie musieliśmy tracić pieniędzy na bilety. Do autobusu wsiada się pierwszymi drzwiami od kierowcy i od razu kasuje bilet, nigdzie indziej nie ma kasownika więc nikt nie pojedzie na gapę. Aby wysiąść należy nacisnąć przycisk, żeby kierowca się zatrzymał i otworzył drzwi inaczej przejedzie Wasz przystanek. Po samym centrum zabytkowej starówki można poruszać się tylko tramwajem. Autobusy tak samo jak tramwaje jeżdżą do pewnego miejsca i aby się gdzieś dostać trzeba się przesiąść. Tramwaje nie wyjeżdżają na ulice tak jak u nas więc ruch także jest sprawniejszy. W autobusie udało mi się zaobserwować uczniów wracających ze szkoły, którzy mieli na sobie mundurki, ale nie takie jak u nas kiedyś były tylko takie jak są na filmach. W barwach szkoły, z białymi koszulami i wysokimi skarpetkami. Wyglądali naprawdę fajnie i wtedy pomyślałam, że u nas też by tak mogło być. :)



Wszystkie zabytki znajdują się praktycznie w centrum miasta. Jedne na starówce inne na drodze do niej albo w parku. Miasto jest naprawdę piękne, mnóstwo zabytków, pięknych miejsc i te widoki. :3
Życie na mieście zaczyna się dopiero wieczorem ale w innych porach dnia turystów nie brakuje.
Tak jak wspominałam w południe przez kilka godzin panuje sjesta i większość sklepów jest pozamykana, ale mimo to w mieście wciąż tętni życie. Kawiarnie i restauracje są otwarte więc często nie było nawet gdzie usiąść, a kolejni np w Starbucksie były kilometrowe. Mało kto tam mówił po angielsku, żeby dogadać się  kimś w sklepie trzeba było używać rozmówek albo dogadywać się na migi. Na początku to było straszne bo nic nie rozumiałyśmy ale później szło to troszkę lepiej. Kiedyś gdy zamawiałam kawę właśnie w Starbucksie kasjer mówił troszkę po angielsku i zapytał się skąd pochodzę, to powiedziałam, że z Polski i co mnie zaskoczyło umaił mówić trochę po polsku. Znał podstawowe słowa jak dzień dobry, proszę dziękuje. Było to strasznie miłe zwłaszcza, że u Hiszpanów ciężko jest porozumieć się w innym języku niż ich ojczysty.



Wieczorami mieliśmy czas wolny więc mogliśmy wyjść na miasto, w tygodniu troszkę krócej niż w weekend. Mieszkaliśmy dość daleko do centrum wiec, żeby nie wracać na piechotę musieliśmy wracać autobusem jakoś po 23. Nie było to bardzo długo ale też nie krótko więc ciesze się , że chociaż na tyle opiekunowie nam pozwalali. Przyjechały z nami dwie opiekunki ale one raczej sprawowały opiekę w domu bo tak to byliśmy zdani na siebie. Jak dla nas to było super bo mogliśmy robić w sumie co chcieliśmy.



W weekendy zwiedzaliśmy miasto ale także niedaleko leżący Kadyks. Ale o nim w przyszłym poście. :)

O mojej pracy także opowiem Wam w innym poście. :) Nie chcę Was już zanudzać więc to by było w sumie na tyle o Sewilli. Mam nadzieję, że przybliżyłam Wam troszkę to miasto i kulturę hiszpańską. Poniżej wrzucam troszkę zdjęć z tego pięknego miasta. :)



Zamek Alkazar





Katedra


Nie mam pojęcia co to jest, ale stało w środku miasta i wyglądało niesamowicie. Z tego co pamiętam w jednej z części można było wejść na górę i obejrzeć panoramę miasta.


Bar Faceburger, niestety nic z niego nie jedliśmy bo akurat był zamknięty ale nazwa przyciąga :D




Plac Hiszpański i Park Marii Luisy.




Wejście do zamku Alkazar.



 Uliczka po wyjściu z domu.




Niektórych miejsc nie pamiętam już z nazw więc podpisałam tylko te co pamiętam. Nie mieliśmy też dużo czasu na zwiedzanie bo nie wszytko jest otwarte w niedziele, a po pracy tez nie było czasu.

Taka mała ciekawostka :
Iglesias to kościół więc ten piosenkarz Enrique Iglesias ma na nazwisko kościół :D

Pozdrawiam serdecznie
Agaa.

#11 Recenzja "After Płomień pod moją skórą" Anna Todd.

Witajcie.

Dziś mam dla Was recenzję książki, którą wiele osób na pewno kojarzy. Czytałam wiele recenzji na jej temat i wiele było bardzo przychylnych. Więc postanowiłam, że i ja ją w końcu zrecenzuję.

 "After Płomień pod moją skórą" Anna Todd.


Tytuł oryginału :After
Data wydania :26 stycznia 2015
Seria: After (tom 1)
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 632


Opis książki:  Życie Tessy można podzielić na to, co zdarzyło się przed poznaniem Hardina i na to, co zdarzyło się później.Kiedy Tessa zaczyna studia, jej życie wydaje się idealnie poukładane: chce spełnić marzenia o pracy w wydawnictwie i jak najszybciej połączyć się z ukochanym Noah, który czeka na nią w rodzinnym mieście.Ale spotkanie Hardina, który wydaje się być jej całkowitym przeciwieństwem, wywróci jej życie do góry nogami. Hardin jest arogancki, zbuntowany i w niczym nie przypomina troskliwego Noah. Ale to on budzi w Tessie uczucia, jakich dotąd nie zaznała.




-Przy tobie...przy tobie chcę stać się dobry, dla ciebie...Chcę być dobry dla ciebie

Książka jest jedną z moich ulubionych. Na początku nie byłam do niej przekonana. Najpierw czytałam ją na wattpadzie ale nie bardzo mnie urzekła. Przeczytałam wiele fanfików i ten wydałam mi się taki sam jak wszystkie inne. Jednak tak nie było. Powieść jest naprawdę wciągająca, szybko się czyta, styl jest lekki i dużo się dzieje. Bohaterowie są stawiani przed różnymi wyborami. Czasem naprawdę ciężkimi. W niektórych sytuacjach utożsamiałam się z Tessą, lecz czasem nie rozumiałam jej wyborów. Taki sam problem miałam z Hardinem. Niekiedy jego postawa była trudna albo nawet niedorzeczna. Później jednak przechodzi on przemianę. Ta część kończy się tak, że od razu trzeba sięgnąć po następną, ponieważ zostaje niedosyt oraz nieraz urwany wątek.

"On jest jak obiekt, którego nic nie może poruszyć, a ona jak siła, której nic nie jest w stanie zatrzymać. To mogłaby być niezła walka. Podświadomość kusi, żebym wzięła torbę popcornu i usiadła w pierwszym rzędzie popatrzeć."

W fabule dużo się dzieje. Wiele wątków jednak rozwija się i wyjaśnia w następnych częściach. Pozostaje jednak ciągłość fabuły. Jedynym minusem jest to, że para ciągle się kłóci i godzi. Nieraz jest to naprawdę męczące.

- Nie jesteś w moim typie, tak jak ja nie jestem w twoim. Dlatego do siebie pasujemy... Różnimy się od siebie, a jednocześnie jesteśmy tacy sami. 

Książka tak jak wspominałam jest jedną z moich ulubionych. Mogę ją czytać bez końca. Porusza wiele kwestii nie tylko miłosnych ale ważnych życiowych kwestii. Niekiedy skłania do refleksji. Naprawdę gorąco polecam :)

Moja ocena : 9/10



Okładka zagraniczna: 




Mam nadzieję, że moja recenzja wam sie podobała. Piszcie czy czytaliście już Aftera i co o nim sądzicie. :)
Zachęcam także do polubienia strony na Facebooku aby być na bieżąco :)

Zmieniłam także wygląd bloga i dodałam nagłówek (, który także jest oficjalnym logiem) zrobiony przez moja siostrę :)

Całuski
Agaa.

TOP 10 Walentynkowych filmów.

Witacie kochani.

Z okazji tego,że już niedługo Dzień Zakochanym mam dla Was zestawienie TOP 10 filmów walentynkowych, świetnych nie tylko na wieczór z drugą połówką, ale także do obejrzenia samemu. Zapraszam :)

1.Dirty Dancing (1987r.).



Mój chyba faworyt. Film pokoleniowy. Moja mam oglądała go gdy była nastolatką i ja tak samo. Często także oglądamy go razem. Film opowiada o szesnastoletniej Frances,która poznaje na wakacjach w ekskluzywnym ośrodku wypoczynkowym przystojnego instruktora tańca. Oczywiście na początku para się nie lubi ale później zakochują się w sobie. Ale czy ich letni romans przetrwa musicie dowiedzieć się sami. :) Choć myślę, że część z Was na pewno go widziała. Odtwórcy głównej roli Jennifer Grey i Patrick Swayze zagrali swoje role fenomenalnie. Muzyka jest naprawdę świetnie dobrana. Oddaje świetny klimat tamtych lat. Oglądając go za każdym razem czuje się jakbym żyła w tamtym czasie. Film naprawdę godny obejrzenia.




2.Rzymskie Wakacje (1953r.).



Film z moją ukochaną Audrey Hepburn. Księżniczka Anna spędza incognito dzień w Rzymie. Towarzyszy jej dziennikarz, który zna jej prawdziwe nazwisko. Film naprawdę ponad czasowy. Bardzo lekki i przyjemny. Wiem, że większość z nas nie lubi czarno-białych filmów ale ten jest naprawdę super. Fabuła jest lekka bez zbędnych domyśleń, może nie kończy sie tak jakbym sobie tego życzyła ale dobrze wiemy jakie jest życie księżniczki haha. Rolę są odegrane fantastycznie, z humorem i charyzmą. Nie ma tam nijakiej postaci.




3. Ostatnia Piosenka (2010r.).



Film jak i książka wspaniałe. Autora książki nie trzeba przedstawiać. Film opowiada o zbuntowanej Ronnie, która spędza wakacje z ojcem. Wzajemna miłość do muzyki pozwala ponownie odbudować łączącą ich relację. Oczywiście na wakacjach Ronnie grana przez Miley Cyrus poznaje Willa granego przez Liama Hemswortha. Ale co dzieje się dalej większość z Was wie, a jeśli nie to gorąco polecam obejrzeć.




4. Gwiazd Naszych Wina.(2014)


Klasyk. Każdy już chyba to widział ( i czytał ) ale walentynki to dobry czas na odświeżenie sobie tego filmu. Film opowiada o cierpiąca na raka tarczycy Hazel,która za namową rodziców idzie na spotkanie grupy wsparcia. Poznaje tam nastoletniego Gusa, byłego koszykarza z amputowaną nogą. Głowną rolę zagrali Shailene Woodley, Ansel Elgort. Film, na którym wiele razy płakałam ze wzruszenia. Role zagrane fenomenalnie. Polecam każdemu.




5. Trzy metry nad niebem (2010r.).




Film, który mogę oglądać codziennie.Nie ma on niestety szczęśliwego zakończenia ale i tak go uwielbiam. Buntowniczy Hache, uczestnik wyścigów motocyklowych i entuzjasta ryzyka, poznaje Babi, dziewczynę z dobrego domu. Mimo dzielących ich różnic zakochują się w sobie. Książkę tez polecam przeczytać. Świetnie zagrane role, choć nie do końca podoba mi się zakończenie, ale wiadomo nie wszystko kończy się happy endem.





6. Titanic (1997r.).



Rok 1912, brytyjski statek Titanic wyrusza w swój dziewiczy rejs do USA. Na pokładzie emigrant Jack przypadkowo spotyka arystokratkę Rose. No to już jest film, który na pewno każdy widział (i tak się składa, że ma tyle samo lat co ja haha). Klasyk klasyków, jeden z moich ulubionych, nie wzrusza mnie tak bardzo jak np, Pamiętnik czy Najdłuższa Podróż, ale też jest naprawdę pięknym filmem. Niesie wiele wartości. I oczywiście młody Leonardo <3 Aktorzy świetnie odegrali swoje role, muzyka dobrze dobrana i przepiękna scenografia. Nic tylko oglądać. No jedyne do czego mogę się przyczepić to koniec no bo błagam tam było dużo miejsca ona mogła się przesunąć.!!



7.Randka na weselu (2016r.).



Film, na którym była w kinie i uśmiałam się niemiłosiernie. Dwaj bracia ( Zac Efron i Adam DeVine) poszukują idealnych partnerek na wesele siostry. Zamieszczają ogłoszenie w internecie. Pewnie jak się sami domyślacie nic dobrego to nie wróży. Film idealny na długi wieczór, lekki, z humorem, miły dla oka. Serdecznie polecam.





8. Pożyczony Narzeczony (2011r.).



Film obejrzałam niedawno i bardzo mi się spodobał. Lekka, przyjemna, zabawna fabuła. W dniu urodzin Rachel budzi się obok Dexa, narzeczonego jej najlepszej przyjaciółki. Film opowiada o przyjaźni, miłości i nieszczęśliwym zakochaniu. Jednak jak prawie każda komedia romantyczna kończy się happy endem. Film naprawę mnie urzekł, miło się go oglądało. Serdecznie polecam.




9.50 Pierwszych Randek (2004r.)



Kobieciarz imieniem Henry zakochuje się w pięknej dziewczynie. Przed rokiem uległa ona wypadkowi, a doznany uraz głowy sprawił, że od tego czasu jej pamięć nie rejestruje nowych zdarzeń. Przezabawna,ciepła,wciągająca komedia romantyczna. Naprawdę świetna. Nie trzeba tu nic pisać myślę, że większość z Was już ją widziała, a jeśli nie to gorąco polecam.



10.Dziennik Bridget Jones (2001r.)



Tego filmu chyba nie trzeba przestawiać. Ponadczasowy klasyk, który powinien obejrzeć każdy bez względu na wiek, płeć czy upodobania filmowe. Prześwietny film, genialnie dobrana obsada. Film świetny na każdą porę roku. Polecam od razu obejrzeć wszystkie filmy razem z trzecią częścią i oczywiście przeczytać książki.




Tak właśnie przedstawia się moje zestawienie TOP 10 filmów idealnych na walentynki. Oczywiście można, a nawet trzeba je obejrzeć nie tylko 14 lutego ale w każdy inny dzień bo są naprawdę świetne (wiem powtarzam sie) i polecam je każdemu.

Zachęcam także do polubienia strony bloga na Facebooku aby być na bieżąco.. Dodałam gadżet gdzie na blogu możecie polubić stronę ale także dodaję tu linka ( klik ).
Zapraszam także na mojego instagrama ( klik ).

Piszcie swoje propozycje na walentynkowe filmy :)

Buziaczki
Agaa.